Anyway, our taxi driver dropped us off at a Restaurant,Inn and Convention Centre( 3 in 1). It resembled a building one could expect to see in a Western movie but the food turned out to be quite good ( according to Raph) and waitresses quite hot ( and definitely not obese, which is surprising considering the average size of people we've seen here so far).
Whitehorse, the biggest cityh of Yukon (with population of 20 000 people out of 30 000 inhibiting whole of Yukon. Yukon being twice the size of the UK!) of itself is not very pictoresque. The buildings are quite run down and the Walmarts, McDonalds and Starbucks mixed in with some old rusty garages make up an interesting composition.
People are very friendly ( except when you trespass onto their property as I did by accident when trying to turn around when Raph was busy flying his drone) and the chef at our B and B even prepared a delicious vegan breakfast for me ( chia pudding with fresh strawberries and coconout flakes).
We visited Yukon Wildlife Preserve where we saw many moose, elks and even some foxes. The walk was very nice, especially considering the lack of tourists who took the bus.
We also found out an interesting fact about moose. Apparently they can dive 5 metres down to gorge on their favourite snack: water lilies.
Tomorrow we're hitting the road, heading towards Dawson City.
P.s. Raph insists on letting you know that the drone's name is Ziggy.( you get the reference, ' Ziggy Stardust)
P.s. Raph insists on letting you know that the drone's name is Ziggy.( you get the reference, ' Ziggy Stardust)
P.S.2. And the car is called Arnold the Second.
Nasza podroz zaczela sie w dosc ciekawy sposob: w Whitehorse wyladowalismy my ale nie nasza walizka. Okazalo sie, ze samolot z Vancouver do.Whitehorse jest za maly i bardzo czesto jedna z toreb zostaje w Vancouver i czeka na nastepny samolot. ( tym bardziej, jak w jednej z nich mamy mala spizarnie, ktora utrzymalaby kazdego przy zyciu przez co najmniej dwa tygodnie).Ale wszystko dobrze co sie dobrze konczy! Jestesmy juz na miejscu. My i nasze obie walizki.Taksowkarz wyrzucil nas przy Inn, motelu i centrum konferencyjnym w jednym.restauracja wygladala jak z westernu ale jedzenie podobno bylo niezle ( wedlug Rafcia) i kelnerki dosc seksowne( a juz na pewno.nie otyle, w przeciwienstwie do wiekszosci mieszkajacych tu ludzi) Ludzie sa bardzo mili ( z wyjatkami, kiedy dokonujemy trespassingu, czylinnp dzis jak wykrecalam podczas gdy Rafcio zajety byl swoim dronem), a szef kuchni przygotowal mi wspaniale weganskie sniadanie ( pudding chia ze swiezymi owocami i wiorkami kokosowymi). Odwiedzilismy Yukon Wildlife Presevre, gdzie widzielismy duzo losi(elk) i tutejszych losi ( moose) oraz kozy i jednego liska. Spacer byl sliczny, tym bardziej ze bylismy sami, bo reszta turystow wybrala autobus.
Przy okazji dowiedzielismy sie ciekawostki o losiach: moga nurkowac do 5 metrow w glab w poszukiwaniu swojej ulubionej przekaski: lilii wodnych.
Jutro wyruszamy w droge, w kierunku Dawson City!
P.s. Rafcio nastaje na tym, zeby Wam oznajmic, ze dron nazywa sie Ziggy ( tak jak w piosence Davida Bowie)
P.s.2. A samochod nazywa sie Arnold Junior.
No comments:
Post a Comment