Tuesday, 18 August 2015

Kenai Peninsula Rafting

Yesterday we went to Homer to see whether it deserves reputation of being even more pictoresque than Seward. Although the drive there was quite long (due to road works and heavy rain), it was definitely worth it. The city is gorgeous- with its long pier and lakes, marshes and , most of all, the sea that seems to surround it from every possible side. What adds further charm to it is the fact that apparently bears are not uncommon to be seen wandering around Homer and moose quite frequently appear on the streets (we even saw a sign warning of a recent moose sighting on a short trail we went). 
We also had a lovely chat with a waitress in a restaurant we went to. The waitress told us she was born and raised near White Mountain, which is the last human village far north. (we wish we could have more time to explore the wilderness of the north as well!). And after that one can only expect wandering bears and wolves.
On our way back we popped by the 'Salmon Stream' but no grizzlies felt like showing themselves to us in the rain (although we did hear very loud rustling in the bushes and some sounds of a bear wandering through the stream further down).

Today we spent a lovely day white water rafting. We went down the Kenai River and saw more than a dozen of eagles. Our amazing guide, who after having grown up in Colorado  and getting tired of all the commotion of big cities, decided to live on Kenai Peninsula ( he did use to come here every summer due to his uncle living here, so he was used to the conditions), told us many wonderful stories. Thanks to him we learnt that eagles are totally black when they are born and only get their white heads and 'collar' around the neck when they are about 3-4 years old. What's interesting, they also mate for life, which is even more praise-worthy considering their average life expectancy: 25 years.

The weather was gorgeous and we could fully appreciate the changing colours of the river- icy blue where the glacier water joins the darker blue water of the river. We also saw many salmons jumping around our boat. Apparently, right now it's silver salmon fishing time and no longer the red socketeye salmon which we saw around the 'Grizzly Point'.

Lunch never tasted better than the sandwiches we had on a deserted beach on the shore of Skilak lake, which is 15 miles long and can be 550 feet deep. It was even more incredible, considering that every minute a hungry black bear could have appeared there and asked us (not so politely) to share our lunch.
The glaciers on the horizon, joining the mirror of the lake made the return trip incredible. One can try to describe the landscapes we saw here in Alaska but the words truly are not enough. Not only do they fail to capture the colours and beauty of every single landscape but they also fail to describe the freshness of the air and the incredible feeling one gets when being in truest wilderness. The feeling of being surrounded by grizzlies, wolves and moose with eagles flying overhead...


Wczoraj pojechalismy do Homera, zeby sie przekonac, czy zasluguje na reputacje jeszcze piekniejszego niz Seward. Mimo, iz droga byla ciezka ze wzgledu na ciagly deszcz i roboty drogowe, miasto zdecydowanie wynagrodzilo nam nasze trudy. Niesamowite wrazenie robi pomost zdajacy sie ciagnac kilometrami, bagna, jeziora oraz otulajace cale miasto morze. Uroku dodaje fakt, ze podobno ulicami Homera czasami przechadzaja sie losie, a nawet niedzwiedzie. (Zreszta na krotkim spacerze zobaczylismy tabliczke ostrzegajaca przed grasujaca losica z malym).
Mielismy takze urocza pogawedke z kelnerka pracujaca w restauracji, w ktorej sie stolowalismy. Powiedziala nam, ze pochodzi z okolic White Mountain, czyli najdalej polozonej na polnoc ludzkiej osady. Poza nia biegaja tylko niedzwiedzie i losie.

W drodze powrotnej zajrzelismy nad nasz 'Lososiowy Potok', jednak misiom nie chcialo sie wystawiac nosa w taka pogode i tylko moglismy slyszec ciezkie stapanie w dole potoku i szelest krzakow (oraz czuc specyficzny zapach niedzwiedzia).

Dzis spedzilismy dzien na raftingu na Kenai River. Po drodze widzielismy ponad tuzin orlow. Nasz wspanialy przewodnik, ktory wychowal sie w Kolorado, jednak zmeczony zgielkiem duzego miasta zdecydowal zamieszkac na Alasce, w ktorej sie zakochal (jak i jego zona), opowiedzial nam wiele ciekawych historii. (Nalezy tu jednak napomknac o tym, ze dzieki temu, ze jego wujek pochodzi z Alaski, spedzal on wiekszosc swoich wakacji na Polwyspie Kenai, co tlumaczy niesamowite przystosowanie do tutejszych surowych warunkow zycia). Dzieki niemu dowiedzielismy sie, ze orly rodza sie czarne, a biala glowka i 'kolnierzyk' swiadczy o tym, ze ptak ma juz 3-4 lata. Co wiecej, sa bardzo stalymi partnerami- nie rozstaja sie do konca zycia. Jest to jeszcze bardziej godne pochwaly, gdy wezmie sie przecietna dlugosc zycia orla, ktora wynosi az 25 lat.
Pogoda byla cudowna i moglismy w calej okazalosci podziwiac zaskakujace kolory rzeki- od lodowatego niebieskiego w miejscu, w ktorym woda z lodowca laczy sie z woda rzeczna po ciemny granat. Widzielismy takze sporo lososi skaczacych wesolo wokol naszej lodki. Podobno teraz jest sezon na polow lososia srebrnego i zakonczyl sie wlasnie sezon na lososia, ktorego zaobserwowalismy w naszym 'Punkcie Grizzly', czy czerwonego 'socketeye salmon'.
Lunch nigdy nie smakowal lepiej niz kanapki, ktore zjedlismy na opuszczonej plazy wzdluz wybrzezy Jeziora Skilak( ktorego dlugosc wynosi 15 mil, a szerokosc 3, glebokosc max 160 m!). Uroku i dreszczyku emocji dodawal fakt, ze w kazdym momencie mogl zjawic sie wyglodnialy czarny mis i nas poprosic (niezbyt grzecznie) o oddanie mu lunchu.

Powrotna droga byla takze cudowna ze wzgledu na lodowce w oddali, ktore zdawaly sie wpadac do tafli jeziora. Mozna pokusic sie o opis krajobrazow, ktore widzielismy na Alasce, jednak zadne slowa nie sa w stanie oddac kolorow i piekna tych wszystkich widokow. Co wiecej, nie ujmuja swiezosci powietrza i tego niezwyklego uczucia, jakby nie z tej ziemi, ktore towarzyszy czlowiekowi przebywajacemu w zupelnej dziczy. Poczucia, ze jest sie otoczonym przez niedzwiedzie grizzly, schowane w glebi lasu wilki, losie oraz szybujace nad glowa orly...




















No comments: