Wczoraj i dzisiaj postanowilismy sprawdzic, jak wygladaja atrakcje zapewnione przez nasz hotel.
Ja wczoraj rano poszlam na joge, ktora byla prowadzona przez malego, krepego ale zadziwiajaco wygimnastykowanego instruktora. Sceneria byla bajkowa- zajecia odbywaly sie na terenie spa, nad pieknym basenem, otoczonym z kazdej strony zielonymi gorami. Pozniej natomiast, juz razem, wybralismy sie na "abs session", czyli cwiczenie brzucha( wczoraj wydawalo mi sie, ze cwiczenia te nie byly zbyt ciezkie, dzis jednak zmienilam zdanie).
Dzisiaj bylismy zapisani na salse, jednak jak znalezlismy sie na sali, okazalo sie, ze bierzemy udzial w tradycyjnych tancach- mucha i sega. Zalowalismy, ze nie wzielismy ze soba kamery albo chociaz aparatu. Widok Niemcow( i nas, trzeba przyznac) przebranych w tradycyjne stroje- dlugie, falbaniaste(o pare rozmiarow za duze) spodnice dla kobiet oraz kwiecistych, otwartych na piersiach koszulach dla mezczyzn probujacych poruszac sie w takt muzyki, ktora kiedys towarzyszyla niewolnikom w krotkich chwilach przerwy, byl bezcenny.Dawno sie tak nie ubawilismy.( Z pewnoscia palma pierwszenstwa, jesli chodzi o zaangazowanie nalezy sie pewnemu starszawemu Niemcowi. Jednak trzeba docenic dystans do siebie)
Wieczorem udalo nam sie zaobserwowac nietoperze owocowe, ktore tutaj wystepuja(zdjecie jednego zamieszczamy ponizej), a kolacje zjedlismy w malusienkiej restauracji o wdziecznej nazwie "Adam&Eve". Jedzenie bylo oczywiscie przepyszne ale restauracja ta jest niezwykla ze wzgledu na romantyczna atmosfere- stoliki znajduja sie na piasku, a jedzenie oswietla blask swiec.
No comments:
Post a Comment