Thursday, 3 July 2008
Jedzenie w NYC part 2(powrot do PRL-u)
Po plastikowym serze i rozmieknietym chlebie, stwierdzilismy,ze poszukamy rodzimych produktow u sasiadow w Brooklynie(Greenpoint).
Widok Greenpointu wywarl na nas szczegolne wrazenie(szczegolnie na Dominice, ktora go wczesniej nie miala okazji podziwiac, gdyz nie zapuscila sie w te rejony).Nasza Mala Ojczyzna wygladala jak slums ze sklepami z pustymi polkami i z restauracjami z polskimi szyldami.
Wybralismy najlepiej wygladajaca ze wszystkich knajpe, ktora i tak pozostawiala wiele do zyczenia.
W restauracji "Kuchnia Staropolska" powital nas widok typowo-prlowskiej knajpy-lataly muchy,a jedzenie skladalo sie z octowego barszczu, utopionych w tluszczu i smietanie pierogow ruskich i zylastego schabowego(Tu nalezy sie medal za odwage Rafciowi, ktory owy schab skonsumowal w CALOSCI!).
Fotki zalaczymy ,jak kupimy kabel do aparatu.
Byla to bardzo pouczajaca wyprawa, aczkolwiek w "Delikatesach" udalo nam sie zdobyc polski abrszcz, ktory zapewnil nam wyzywienie na nastepny dzien oraz skladniki na szyszki, ktore mimo lekkiego przypalenia byly rewelacyjne!
Szukamy dobrego jedzenia dalej-znalezlismy jedna super restauracje z bardzo klimatycznym wystrojem(Hard Rock Cafe)ale mniej sympatycznymi cenami oraz typowo amerykanski bar i jedna niezla knajpe, gdzie dzis zjedlismy lososiowe burgery(calkiem ok)
To be continued.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment