Sunday, 28 June 2009

Laos: Vientiane

Po 14-godzinnej podrozy dotarlismy do stolicy Laosu-Vientiane. Powital nas ulewny deszcz-zaczela sie pora monsunowa.
Vientiane bez zadnych rewelacji. Odiwedzilismy najwieksza swiatynie, przejechalismy sie tuk-tukiem, pochodzilismy i tyle. Na ulicach nikogo nie ma.Wszyscy podroznicy tak jak my schowani w kawiarenakch internetowych, saczac kawe psiza maile z Laosu.
Jestesmy w kropce.Nie wiemy,czy ryzykowac i jechac na polnco do Luangprabong, czy od razu udac sie na poludnie, skad blziej do Kambodzy i Angkor Watu.
Jedzenie niedobre.Zbyt ostre.Tesknimy za tajskim.
Ale jest kilka plusow.
Ladny guesthouse za niewielka sume(15 dolarow na 2 osoby).
No i zupelnei inne zycie/Bardzo mili,usmeichnieci Laotanczycy(???)
Mily Amerykanin z San Francisco, ktory mieszka tu juz od 7 lat(niezrozumialy wybor dla nas)
Moze wreszcie sie dzis wyspimy.



















No comments: