Bangkok jest zdecydowanie stolica sex turystyki. Widac to na kazdym kroku. Jedzac kolacje w jednej z wiekszych knajp w okolicy widzielismy dookola nas conajmniej 5-6 par stary Angol+20letnia Tajka i cos gadka im sie nie klei... Tylko na okolo 10 sek. Dominika oddalila sie o pare krokow od swojego Rafcia i juz propozycja: do you want one, two or three? Na co Rafcio odpowiada: What? odpowiedz: hihihihi. Dlugo nie czekaly na klientow bo juz minute pozniej dwoch mlodych Anglikow nie spytalo What...
Widzielismy dzisiaj sliczna dzielnice historyczna z buddyjskimi swiatyniami i palacami - 35 PLN (co tutaj jest duza suma) ale zdecydowanie warto! Prawie zostalibysmy pozbawieni tego doswiadczenia, gdyz idac do wejscia dopadl nas jakis"uprzejmy" pan informujac nas,ze palac juz zamkniety ale moze nas zabrac tuk-tukiem do pobliskiego pozlacanego buddy. Mimo, ze nie chcielismy skorzystac z propozycji, uwierzylismy w bajke o zamknietym palacu i jedynie przypadek sprawil,ze tam wrocilismy.Oczywiscie daleko bylo mu do zamkniecia...
Bylismy takze w Chinatown.Brudno.Smierdzaco.Przeszla nam ochota na jedzenie, kiedy zoabczylismy w klatkach to,co mialoby byc za 10 minut na naszch talerzach.Zdecydowanie prefeujemy kuchnie tajska. Pychota! Za 10 zlotych mozna zjesc rewelacyjnie potrawy.Nawet Nika jest zachwycona i poki co nie doswiadczylismy tak taniej i dobrej kuchni w zadnym kraju.
Jutro wieczorem wyruzamy do Laosu-Vientiane.
Gorrrrraco
PS. Dla ciekawskich: sprawdzcie tuk tuk i ping pong + bangkok w google'u.
No comments:
Post a Comment