Two days ago, when we arrived in Mildura, we did all we could to cancel the reservation of our motel for the third day, as we wanted to go further north to see Broken Hill (Some say that from there the 'real' outback begins). Nonetheless, once again life showed us that the best things you can encounter cannot be planned. Today, not knowing what to do, we decided to keep driving ahead until we stumbled upon a small road leading to Hattah- Kulkyne( what a name! How could we have not turned there?) National Park. The park turned out to be a hidden gem with no one except for us for the whole day. Well the latter is not entirely true- we did encounter a friendly family of kangaroos (although the mother seemed a little bit anxious and overprotective of her tiny kangaroo baby), many rainbow-coloured parrots (we still cannot decide whether the emerald ones are prettier or perhaps the title of the most gorgeous parrot should go to the crimson ones) and even a majestatic eagle who was too busy building up (or perhaps it was merely a spring renovation?) his nest to pay any attention to us. And at the end of the day, to make this picture even more perfect, we found a lookout point from which one could see hundreds of kilometeres of bush stretching beneath us.
Dwa dni temu, gdy dotarlismy do Mildury, chcielismy skrocic nasz pobyt do dwoch dni (zamiast zaplanowanych trzech), aby pojechac do polozonego dalej na polnoc Broken Hill, ktore niektorzy okreslaja jako 'poczatek prawdziwego australijskiego outbacku'. Jednak zycie po raz kolejny pokazalo nam, ze najpiekniejszych rzeczy nie da sie zaplanowac. Nie wiedzac co ze soba poczac postanowilismy po prostu jechac przed siebie i gdy ujrzelismy droge do Hattah- Kulkyne National Park, nie moglismy jej nie wybrac( kto by sie oparl takiej nazwie?). Park okazal sie byc ukrytym klejnotem. Bylismy zupelnie sami nie liczac przyjaznej rodzinki kangurow (aczkolwiek kangurza mama wydawala sie byc troche niespokojna- pewnie obawiala sie o swoje kangurzatko), papugi w kolorach teczy (nie mozemy dojsc do porozumienia, czy tytul mistera papug powinna otrzymac papuga o szmaragdowym zabarwieniu czy o karminowym) oraz majestatycznego orla, ktory byl zbyt zajety budowaniem gniazda ( a moze tylko wiosennym remontem), zeby zwrocic na nas uwage. A zakonczenie dnia bylo przyslowiowa wisienka na torcie: znalezlismy punkt widowiskowy, z ktorego moglismy podziwiac busz rozciagajacy sie na kilkaset kilometrow.
No comments:
Post a Comment