Phi Phi przypomina chromosom. Nasz hotel jest zlokalizowany miedzy dwoma chromatydami. Stad tez mamy super widok na dwie piekne zatoki (jedna cudo). Dzisiaj postanowilismy zobaczyc kajakiem wlasnie ta ladniejsza (n.b. mozna pokonac polowe dystansu idac w wodzie po pas). W 2/3 zatoki (prawy brzeg) znajduje sie dziewicza plaza gdzie chcielismy sobie zrobic przerwe (35 minut kajakiem). Niestety sprawa nabrala innego wymiaru gdy w spokojnej zatoce pojawily sie fale (4.5 B.) - pierwsza nas zaniepokoila, druga nas wywrocila a trzecia dobila do skalistego brzegu (duzo ran, podtopienia, walka z falami, kraby, nike'i i okulary stracone). Na brzegu pojawil sie kolejny problem.
Drogi ladowej nie ma (a przynajmniej nie na kolanko Niki), fale najwieksze przy brzegu, wiosla parenascie m dalej i jak tu wrocic? Baza czarterowa kajakow na horyzoncie ale ludzie przypominaja mrowki wiec i nas nie zobacza. Na szczescie piekne slonce, mamy wode i banany. A tak serio, to nie bylo najciekawiej! Po dlugich rozmyslaniach zdecyodwalismy sie wspinac po malych i duzych kamieniach i isc przy brzegu a nie zapuszczac sie w dzungle. Udalo sie :) Jako ze Rafcio byl bez tenisowek a po drodze kraby i male muszle klujace i zadajace rany ciete Nika wpadla na pomysl zrobienia z majtek trampek! I bylo lepiej ! Dotarlismy na nasza plaze i zrobilismy awanture czlowiekowi, ktory czarteruje i nie uprzedza ludzi o niebezpiecznej plazy. Nika dotarla dzielnie do hotelu i moglismy sie cieszyc kapiela w basenie (zamieszczony obok obrazek). Jutro zwykle odpoczywanie ! Mamy tylko dylemat: przy basenie (wersja R) czy na plazy (D). Widok i tak bedzie rewelacyjny.
No comments:
Post a Comment