Po powrocie z dzungli (5 dni) zalujemy, ze nie spedzilismy tam wiecej czasu zamiast siedzenia z horda turystow na poludniu kraju.
Juz siedzac w samolocie i patrzac na las amazonski postanowilismy marnowac mniej papieru! Widok jest niesamowity - lasy lasy i jeszcze raz lasy (oraz brazowe krete rzeki).
Iquitos nas bardzo milo zaskoczylo - spodziewalismy sie bardzo turystycznej bazy wypadowej do dzungli a w samym samolocie turystow bylo moze... 6!
Nie ma samochodow poniewaz miasto nie jest dostepne ladem. Ludzie zyja wlasnym zyciem i nie licza specjalnie na mala garstke turystow. Co ciekawe, miasteczko jest mocno uzaleznione od gier - z pewnoscia jest to peruwianski Vegas.
Nastepnego dnia poplynelismy szybka motorowka (3h) do oddalonej o 140 km lodge'y . Amazonka robi duze wrazenie - jest bardzo szeroka (choc jak sie dowiedzielismy odcinek ktory widzielsimy nalezy do waskich!).
Lodge'a okazala sie urokliwa i nie przeszkadzal nam nawet brak elektrycznosci i cieplej wody (jest bardzo goraco wiec pewnie i tak bysmy z niej nie korzystali! ).
W telegraficznym skrocie:
Dzien 1: plywanie w amazonce z delfinami (rozowe (!) i szare), nocna wyprawa na lodce i ogladaniem malego kajmana.
Dzien 2: birdwatching (leniwce!), trekking po dzungli (widzielismy malpki i niesamowita flore), wpadlismy takze w bagna :), lowienie piranii. Ogladalismy takze malutka wioske San Juan. Wieczorem plywalismy z duzymi latarkami po odnodze amazonki w poszukiwaniu zwierzakow (kajman, z wezem w pysku!), malpy.
Dzien 3: Wyprawa do miejsca gdzie zyja prehistoryczne ptaki. Wioslowanie po malym jeziorze na ktorym plywaja najwieksze w tym kraju lilie wodne. Po obiedzie, trekking po mokrej dzungli (drzewa kauczukowe, najmniejsze na swiecie malpki, owady). W nocy trekking w poszukiwaniu tranatul - udalo sie! sa olbrzymie!!!
Dzien 4: Przed sniadaniem wioslowanie po rzece, duzo ptakow, wizyta u szamana - wypilismy jakies swinstwo, ktore ma nam przyniesc szczescie (oby nie odwolali lotu do NYC z Miami!!!).
Powrot motorowka do Iquitos.
Spotalismy przyjaznych ludzi - z USA, Francji oraz Irlandii. Staff logdĂ˝ bardzo mily tylko nasz przewodnik - sluzyl w armii peruwianskiej, mial duze doswiadczenie w dzungli ale musi troche podszkolic sie w ang oraz komunikacji z ludzmi :D
Dzis wylatujemy do Miami (jesli huragan sie uspokoi). Lima jest paskudna poza centrum, ktora (wg D) ma swoj urok.
No comments:
Post a Comment