Tuesday, 19 August 2008

STAR PERU: Vuelo cancellado - Gracias senor!

Po nieprzespanej nocy z powodu wahan temperatury w autobusie zmeczeni dotarlismy
na lotnisko - 6 rano. Zjedlismy sniadanie, ktore pozniej mialo sie odezwac w nocy - w delikatnym brzuszku Dominiki. Do odlotu zostalo nam jeszcze 6h wiec postanowilismy wrocic do Cuzco. Pokrecilismy sie po starowce, zjedlismy pyszna rybke z Titicaci i znowu wrocilismy na lotnisko aby nie spoznic sie na samolot. Czekalismy do 14h50 a na ekranie lot, ktory byl zaprogramowany na 15h caly czas sie nie wyswietlal. Przy stanowisku firmy nie bylo nikogo z personelu. Miejscowy szef o posturze Napoleona szukal przez glosnik wylacznie ludzi z polaczeniami z Limy do ktorej lecielismy. Wydalo nam sie to podejrzane. Po wielu przygodach z poszukiwaniem bagazu wyjmowaniem biletu etc. powiedziano nam, zebysmy sie nie martwili, bo samolot juz wylatuje z Limy i bedzie w Cuzco po godzinie. Musielismy spedzic kolejne 1,5h na malym lotnisku, gdzie wszystko juz bylo zamkniete. Jedyna rozrywka jaka nam dostarczylo Star Peru byly klauny w TV. Ustawili nas w kolejce i tak czekalismy kolejne 20 minut. Jak juz wszyscy wyszli z samolotu, ktory wlasnie dolecial Napoleon krecac glowa oddalil sie. Co sie okazalo? Komunikat - STAR PERU: Vuelo cancellado. Nie mozna wyleciec z tego lotniska o 17h40 bo jest za ciemno. Zdenerwowani polecielismy po bagaze (niektorzy mieli jeszcze wieksze pb - w tym para z USA, ktora nastepnego dnia miala uczestniczyc w weselu...w Bostonie!). Star Peru pokazal jednak klase i dostalismy jeden z lepszych hoteli w miescie, transport, kolacje oraz snaidanie. Hotel za 140 USD czyli nasz tyg budzet to mila odmiana po ostatnich dniach (iiii ta goraca kapiel!!!). Teraz jestesmy w Limie i mamy nadzieje, ze tym razem wylecimy bez komplikacji hmmmm....

1 comment:

sategnash said...

Proszę mnie tu nie ochrzaniać w smsach, bo ja po prostu nie miałam konta na googlach, a z całej reszty dostępnych opcji nie chciało mi dodawać komentów.
Przywozicie jakieś lokalna specyficzne procenty :> ? Ja bym się chętnie uśmiechnęła do degustacji takowych pod warunkiem, że nie będzie to coś robione za pomocą metody "żucie, wypluwanie, fermentacja".
Ogólem bardzo zazdroszczę wyprawy (z większymi i mniejszymi przebojami;), też bym się chciała wybrać na coś niezorganizowanego ale raczej mi takie podróże nie grożą ;)