Dzisiaj jeszcze wczoraj tonaca w sloncu Gora Stolowa schowala sie za chmurami tak skrzetnie, ze w ogole jej nie bylo widac. Co wiecej, w nocy byla iscie tropikalna ulewa, a w ciagu dnia co jakis czas padalo. Nie pozostalo nam nic innego, jak oddac sie przyjemniej niedzielnej rozrywce, a mianowicie pojsc do kina. Wybralismy film "Jock of the Bushveld" ze wzgledu na zachecajace opisy- akcja miala rozgrywac sie w Afryce Poludniowej pod koniec XIX wieku, kiedy panowala tu goraczka zlota, a w tle mialy wystpeowac dzikie zwierzeta afrykanskie. Jednak kiedy weszlismy na sale, oprocz okropnego zapachu i pokrytego powoli rozpowszechniajacym sie grzybem sufitu, rzucila nam sie w oczy duza liczba malych dzieci- srednio w wieku lat pieciu. Wszystko stalo sie jasne, kiedy film(animowany!)sie rozpoczal i glowny bohater okazal sie byc uroczym pieskiem, ktory faktycznie wychowal sie na afrykanskiej sawannie.
Po uplywie pol godziny mimo, iz losy Jocka stawaly sie coraz bardziej dramatyczne, zmienilismy sale i wybralismy sie na inny film(tam z kolei srednia wieku, nie liczac rodzicow, statystycznie wzrosla do 12 roku zycia!)Ogolnie, mimo, ze cena biletu byla zachecajaca(jedynie 63 randy+18 randow za efekt 3d), stan kina, a szczegolnie ilosc rozrzuconych smieci i osobliwy odor nie zrobily na nas dobrego wrazenia.
Zadziwiajace sa natychmiastowe zmiany pogody- jeszcze wczoraj cieszylismy sie sloncem, Rafcio nawet z zadowoleniem oswiadczyl w Clifton Bay, ze "mozna sie poczuc jak na tropikalnych wakacjach", a dzis nagle nastapilo calkowite ochlodzenie. Zatem, zeby dodac chociaz troche optymizmu i przyciagnac lepsza pogode, postanowilismy dzisiaj zamiescic w tym poscie zdjecia z wczorajszej wyprawy do Clifton Bay, ktora jest podobno jedna z najladniejszych plaz w okolicy( tak jak pisalam wczoraj, tuz po zejsciu z Gory Stolowej wybralismy sie do tej zatoki).
Clifton Bay sklada sie z pieciu plaz, piata pojawia sie i znika, w zaleznosci od por roku. Teraz, czyli w zimie, sa tam cztery przepiekne plaze.
Na poczatku zostalismy wysadzeni na plazy czwartej, przy ktorej znajduje sie wiele malutkich bungalowow- zostaly one stworzone z mysla o powracajacych z frontu zolnierzach po pierwszej wojnie swiatowej, teraz natomiast cala okolica uwazana jest za najbardziej ekskluzywna w calym Kapsztadzie. Wlasnie wyczytalam, ze plaze te ciesza sie tez zla slawa ze wzgledu na to, ze dwukrotnie zdazyly sie tam ataki rekinow(jeden zaledwie 30 metrow od brzegu). Niemniej jednak, widok jest niesamowity, a wiele kawiarenek i restauracji przyciaga zamozniejszych mieszkancow Kapsztadu, jak tez turystow z Europy.
No comments:
Post a Comment