Monday, 22 August 2011

Long Street





Pogoda nas dzisiaj milo zaskoczyla- szykowalismy sie na ulewe, a tymczasem bylo pochmurno ale przynajmniej nie padalo, dzieki czemu moglismy sie wybrac do Kapsztadu.
Poczatkowo mielismy zamiar zobaczyc, co znajduje sie na ostatniej stacji, do ktorej dojezdza nasz wspanialy autobus MyCiti, jednakze po zobaczeniu tego miejsca, a takze zapewnieniom kontrolera biletow, ze tam "nie ma zupelnie nic ciekawego i moze bysmy wybrali sie na Waterfront" zdecydowalismy sie zawrocic ale przeciez kolejny raz nie moglismy wyladowac na Waterfroncie. W rezultacie wysiedlismy na Long Street, na ktorej wczesniej znalazl sie nasz przypadkowy towarzysz podrozy, ktory w pelni zasluguje na oddzielny opis na naszym blogu.

Jak slusznie stwierdzil Rafcio, mam jakis niebywaly talent do wybierania miejsc w autobusie w poblizu najbardziej dziwacznych osobnikow. Dzis zdecydowalam, ze usiadziemy tuz za "milym chlopakiem w czapce". Mily chlopak okazal sie ciekawa postacia- najpierw po kolei wyjmowal z plecaka najnowsze cuda technologii, wlaczajac w to ipada, po czym odwrocil sie do nas pytajac, czy moze nie chcielibysmy sie poczestowac kawalkiem Toblerone, a nastepnie zaczal spiewac i podrygiwac w rytm muzyki(moze tej wewnetrznej). Po kilku minutach konwersacji oznajmil nam z duma, ze on tez studiowal w Anglii, mimo, iz pochodzi z RPA i ze jest aktorem i dyrektorem marketingowym. Z trudem stlumilismy smiech. Nastepnie dziwaczny osobnik(juz sam jego stroj byl dosc kuriozalny- spodnie wiszace w kroku, przekrzywiona bawelniana czapka i nieodloczne czarne okulary przeciwsloneczne, mimo, iz slonca dzis nawet przez chwile nie bylo widac) poinstruowal chlopca, ktory jakajac sie udzielil mu wyjasnienia, na jakim przystanku ma wysiasc, ze "on tez mial problem z jakaniem sie ale sa na to cwiczenia". Jakajacy sie chlopiec zbaranial. Jakby tego bylo malo, aktor i dyrektor marketingowy, przeszedl nastepnie do demonstracji owych cwiczen, przy ktorych co jakis czas klaskal i wydawal z siebie pohukiwania. Jesli zapal, z jakim wykonywal owe cwiczenia moze sie w jakikolwiek sposob przelozyc na skutecznosc, to chlopiec z autobusu juz na pewno nie bedzie sie jakal.
A zatem znalezlismy sie, tak jak wczesniej nasz oryginalny wspolpasazer, na Long Street, ktora slusznie uwazana jest za najladniejsza ulice w Kapsztadzie. Jej niepowtarzalna atmosfere tworza malutkie kawiarenki, w ktorych schodzi sie po wijacych siew dol schodkach i odnosi sie wrazenie, ze wkracza sie do czyjegos mieszkania, pelnego ksiazek i puszek z herbata oraz ciasteczek owsianych, antykwariaty kuszace smacznie zaczytanymi ksiazkami, jubilerzy sprzedajacy stara bizuterie, ktorej sam juz widok jest niebywale przyjemny(a co dopiero kupno takiego przepieknego pierscionka!) oraz afrykanski targ pelen tajemniczych wyrobow z drewna,korali i klow. Niewatpliwie uroku dodaja jej takze kolorowe wiktorianskie budynki z zelaznymi balkonikami, ktore jak perelki wylaniaja sie co jakis czas sposrod innych budynkow.

No comments: